Zagadzam się. Tulsa King oglądało się naprawdę sympatycznie i z chęcią zobaczę ciąg dalszy. Po pierwszym odcinku Fubar, nie mam chęci na kolejne, bo po co się zmuszać do czegoś, co jest słabe, wtórne i bez pomysłu.

Dokładnie to samo pomyślałem . Miała być odpowiedź Terminatora na serial z Rockym. Tulse fajnie się oglądało, coś w niej przyciągało. Tu jednak tego nie ma ...

Tulsa King to jest mocarz. To jest poziom, który jest nieosiągalny w dzisiejszych shitowych produkacjach netflixa czy innych sługusów streamingowych. Jak widać można wpleść coś starego, połączyć z nowym, żeby to jeszcze siedziało i się kleiło + wciągało i było zabawne. Fubara nawet 1 odcinka nie mogę dociągnąć, musiałem przerwę zrobić bo poziom odklejenia i ciężkości Arnolda w tej postaci, słabego Arrow theme'u z komputerowcem na siodle i w dodatku fabuły pisanej na kolanie, gdzie po 20 minutach znam wszystko to jest tak słabe, że gorzej już chyba nie można. Spróbuję te kilka odc zrobić, ale po tym co tu wyczytałem, aż się boję...